Rezurekcja epickiego PBF jakim był Bleach Revolution
Również szybko dopił, po czym lekko odstawił kielich.
-Jak się nazywa Twój dostawca? Wolę wiedzieć, żeby za długo tam nie zabawić - powiedział szybko, nie chcąc, żeby Rodrigez pomyślał, że Raoki szpera w jego szemranych interesach. Bo nie szperał, szczerze mu zwisało, jak Rodrigez kręcił na boku, dopóki trzymał ich stronę w świętej wojnie było to dopuszczalne.
Offline
- Nikt nie zna jego imienia lub jej, często zmienia swój wygląda i inne rzeczy. Chce mieć pewność że go nie znajdą. Ma jednak pseudonim. Nazywają go "Szczur", pytaj o niego ale nie zbyt wielu ludzi, niektórym może się to nie spodobać. Weź też to i pokaż mu. - Rodrigez wyjął z kieszeni białą kartę z dziwnym nieodczytywalnym napisem. - Ruszaj już, tylko się pośpiesz, masz czas do zmierzchu.
Offline
-Wiesz przecież że jestem jednym z najszybszych, o czas się nie martw - powiedział i wręcz zniknął, w jednej chwili uaktywniając łuk i hirenkyaku ( 50 szybkości) i wybiegając z domu. Biegnie w stronę czarnego rynku z pełną możliwą prędkością, oszczędzając czasu skacząc lekko po kominach. Są one bowiem najwytrzymalszą z wysokich części miasta, więc idealnie nadają się do skakania po nich. Po chwili doskakuje do czarnego rynku...
Offline
Wszyscy wiedzą, gdzie mieszka Rodrigez, więc Misa też musiała to wiedzieć. Dobrze, że było to przy rynku, spacer nie zajął jej więc zbyt dużo czasu. Będzie musiała go wypytać o wszystko, bo w sumie to ona sama niewiele wie o swojej misji. Dziwne, powierzać zadanie komuś, kto nie ma o nim kompletnego pojęcia. Zapukała do drzwi i cofnęła się trochę od nich omiatając dom wzrokiem. Sama z tym czarownikiem nigdy nie rozmawiała, ale zawsze musi być pierwszy raz.
Offline
Zanim zapukałaś z domu zdążył wyłonić się mężczyzna w średnim wieku. Ubrany był w powłóczysty, brązowy płaszcz lekko obdarty na końcach, chodź sprawiający wrażenie dość dostojnego.
-Czego tu szukasz młoda damo? - spytał Rodrigez, a w jego tonie dosłyszeć można było lekki ton rozbawienia.
Raoki mknąc po kominach z pełną prędkością z lekkim impetem 'pojawił' się znienacka przy nieznanej mu dziewczynie.
-Proszę, Twoja paczka, wybacz że przerywam rozmowę z piękną panią - stwierdził lekko speszony obecnością damy. W końcu kobiety rzadko odwiedzały Rodrigeza...
Offline
Rodrigez odebrał paczkę od chłopaka i nawet nie patrząc na dziewczynę powiedział:
- Mam nadzieje że nie miałeś żadnych trudności z jej odebraniem... a z resztą nie będę owijał w bawełnę. Czy działo się coś dziwnego gdy byłeś w jej pobliżu? - Mężczyzna był dziwnie zestresowany, schował pakunek pod płaszcz i patrzył wyczekująco na Raokiego.
Offline
-Nie, wszystko w najlepszym porządku - skłamał lekko Raoki, gdyż Rodrigez prosił o nie zabijanie nikogo... co w sumie się nie udało. Ale cóż, na to Raoki poradzić nic nie mógł, a Rodrigeza lepiej nie martwić. Spojrzał z lekkim współczuciem na damę, czuł jednak że Rodrigez z nim skończył.
Offline
- To dobrze, proszę wejdźcie oboje do środka, zaczyna się ściemniać. - Rodrigez wszedł do swojego domu i na chwilę zniknął w swojej sypialni, prawdopodobnie odłożył tam paczkę. Kiedy wrócił do gości, gestem ręki wskazał im mały salonik. - Kawy albo herbaty? Jestem raczej marnym gospodarzem ale staram się.
Nagroda: 550 doświadczenia, 7 PN, 5 G
Ostatnio edytowany przez Hayate Nizashi (2013-01-05 16:20:43)
Offline
-Potrzebuję paru informacji. - odpowiedziała Misaki gospodarzowi na pytanie o cel wizyty. - Mam nadzieję, że będę mogła je otrzymać tutaj.
Co chwila spoglądała to na Raokiego, to na Rodrigeza. Widać młody mężczyzna miał wykonać dla niego jakieś zadanie. W sumie to nie przeszkadzało jej, że on tu jest. Może też będzie wiedział kilka rzeczy?
-Chodzi mi o quincy o czerwonych strzałach.
Offline
-Quincy o czerwonych strzałach... A, Martin la Rosse? Nazywał się kiedyś Rafael Ryoshi i był kuzynem obecnego tutaj Raokiego, jednak ze względu na swoje pochodzenie został przeklęty, wszyscy myśleli że uciekł do Transylwanii a on jedynie zmienił imię i osiadł tutaj. Niestety, nic więcej nie mogę o nim powiedzieć, gdyż zabroniono mi. O tym co wam teraz powiedziałem nie wolno wam nikomu mówić. NIKOMU!! Dotychczas wiedziałem o tym ja i Twój wuj - zwrócił się do Raokiego - który jest zresztą jego ojcem. Jeśli chcecie pomogę wam go znaleźć... chyba że działasz sama młoda damo, w takim razie pomogę tylko Tobie. Sądzę jednak że Raoki mógłby Cię znacznie wesprzeć, szczególnie że w kościele jest oficerem i ma dostęp do wielu, naprawdę wielu miejsc...
Offline
-I tak bardzo wiele się dowiedziałam i jestem bardzo wdzięczna. - Misaki skłoniła się Rodrigezowi, który przekazał jej bardzo ważne informacje. Wiedziała już przynajmniej kogo ma szukać. - Byłabym również niezwykle wdzięczna za pomoc, zarówno Panu, jak i Paniczowi. Nie wiem tylko, jak będę się mogła odwdzięczyć za poświęcony mi czas.
Dziewczyna znalazła niezastąpioną pomoc. Trzeba z niej skorzystać, bo inaczej: nie będzie miała żadnej opcji, żeby przeprowadzić to zadanie.
Offline
-Coś wymyślimy - powiedział Raoki z uśmiechem. Był szczęśliwy że może współdzielić misję z taką ślicznotką. Niestety, piękne kobiety były jego słabością, szczególnie że była Quincy. Ale cóż, misja była ważniejsza. Powinien się skupić na znalezieniu dopiero teraz poznanego kuzyna...
-Rodrigez, gdzie teraz znajduje się Martin ? - spytał z nadzieją, że fullbring Rodrigeza pomoże znaleźć jego krewniaka.
Jest w zrujnowanym budynku 2 przecznice od czarnego rynku w stronę muru. Miejsce to zwane jest czarnym bractwem, chyba je znasz... Młoda damo, w tym rejonie radzę Ci się trzymać jego, ciemne uliczki zna jak własną kieszeń więc z łatwością powinien Cię poprowadzić - powiedział Rodrigez wywołując lekki rumieniec u Raokiego.
Offline
-Nie wiem, czy to dobrze, że zna te ciemne uliczki, ale chyba nie mam innego wyjścia, tylko się go trzymać.
Misaki z pewnością będzie się czuła nieco pewniej mając przy sobie oficera podczas spacerów po ciemnych uliczkach. Dodatkowo, może to nieco ograniczy jej strach, bo bądź co bądź w końcu ona poluje na kogoś, kto niedawno próbował ją zabić... Już teraz na tą myśl trzęsły się jej dłonie.
-Jeszcze raz dziękuję za pomoc. - to do Rodrigeza - I za chęć pomocy - to już do Rao.
Offline
Żaden problem - odparł Raoki mierząc dziewczynę wzrokiem. Nie wyglądała na zbyt doświadczoną ani na szybką. Raoki za to wiedział, że lokalizacje podawane przez Rogrigeza nie są trwałe.
-Nie miej mi za złe - powiedział po czym trzymając aktywny łuk w jednej ręce, drugą objął w talii damę i z pełną prędkością pognali po dachach budynków w stronę mhocznej części miasta...
Offline
Dante doczłapał się do domu Rodrigeza z prowizorycznym opatrunkiem na ciele. Ostatnia walka mocno nadwyrężyła jego zdrowie więc potrzebował lekarza. A Rodrigez nie raz ratował go z o wiele gorszych opresji.
Wszedł z wózkiem Augusta nawet nie pukając.
-Puk, puk kochanie! Już jestem! -zakrzyczał od frontu.
-Rusz swój prześliczny tyłeczek i znów uratuj mi dupę... Szybko, mogło się wdać zakażenie albo demon miał truciznę... Tak czy inaczej BOLI!
Usiadł na krześle o ile po prostu na nie nie runął. August z krzesłem na kółkach siedział koło niego.
-A teraz mały poznasz mamusię... Dowiem się czego od ciebie chcą ci ludzie?
Offline