Rezurekcja epickiego PBF jakim był Bleach Revolution
Jest to spory budynek, jest pięknie zdobiony. Pierwsze co rzuca się w oczy to wielkie drzwi z Japońskimi symbolami przy których stoi trzech shinigami ze straży przybocznej Genryusaia. Nikt nie dostanie się tu bez pozwolenia.
W środku jest wiele starych waz pustawianych na starych pułkach wzdłuż korytarza prowadzącego do kolejnych drzwi chronionych przez dwuch strażników. Za drzwiami znajduje się pomieszczenie na środku którego znajduje się stół za którym zazwyczaj siedzi Genryusai. Ściany są zdobione wieloma obrazami.
Offline
Chłopak już z daleka widział strażników i wiedział ze łatwo się tam nie dostanie "En weś się w garść dasz rade" mówił sobie w duchu miał kamienny wyraz twarzy gdy podchodził do strażników .
-Ja do Genrusaia pilna sprawa wiec odejdźcie .
Chłopak mówił powoli i wyraźnie nie chciał tracić czasu na rozmowe z nimi.
Offline
-Za kogo on się uważa? Jak śmie nam rozkazywać?
Powiedział strażnik po prawej stronie. Enquil nie mógł usłyszeć tych słów gdyż były wypowiedziane bardzo cicho. Środkowy obejrzał Enquila.
-Rozbroić go!
Wydał rozkaz, a boczni strażnicy zabrali wszystkie niebezpieczne przedmioty Enquila. Dowódca przyłożył ostrze do gardła chłopaka po czym wprowadził do środka, przeszli przez korytaż, a wewnętrzni strażnicy otworzyli drzwi. Za drzwiami widać było staruszka. Był to Genryusai.
-Enquil, miło mi Cię widzieć. Saishi, puść go.
Strażnik spokojnie zabrał ostrze z gardła Enquila po czym opuścił pomieszczenie.
-Czego chcesz?
Offline
Chłopak zdjął kaptur patrząc na staruszka.
-Miłe powitanie ale wracając do interesów.En podrapał się po podbrutku ciągną dalej chowając ręce za siebie .
-Chodzi o to że chce zostać jednym z najsliniejszym shiningami albo ustąpisz mi miejsca albo niestety Seretei zapłaci wysoką cene za to .Chłopak spojrzał z pode łba na Genrusaia
Offline
-Mam ustąpić TOBIE miejsca?
Zaśmiał się Genryusai. Pokój zaczęło wypełniać płomienne reiatsu duszące Enquila, co gorsza wydobywało się ono jedynie z ręki dziadka.
-Pokaż swoje Ban-Kai to powalczymy o tą posadę! A zapomniałem! TY GO NIE MASZ!
Krzyknął opuszczając reiatsu, Enquil teraz klęczał przez sam jego natłok.
-Porozmawiamy o tym jak urośniesz w siłę, masz zadatki na kapitana.
Dodał po chwili.
-Chciałbym Cię prosić o dołączenie do grupy walcząej w Sevilli, źle się tam dzieje.
Offline
-Głupcze pożałujesz tego ja mam latać jak idiota gdy ty siedzisz na stołku i nic nie robisz .Chłopak zaczął wrzeszczeć .
-Kpij sobie dalej ze mnie ale nadejdzie dzień że upadniesz i będziesz błagał o szybką śmierć .Widać było że En robi się zły lekko.
Offline
Genryusai zdziwił się lekko jednak nadal był spokojny.
-Sam też wezmę udział w tej walce. Poza tym, to dobry sposób. abyś zwiększył swoją siłę.
Mówił nadal spokojnie.
-Osobiście wyruszę tam kiedy walka się rozkręci i pojawią się groźni przeciwnicy.
Offline
-Hahaha ci "Groźni" przeciwnicy zgaduje że już się pojawili a czemu ja mam tam ruszać jak moge siedzieć tak jak ty na dupie i nic nie robić .Chłopak przejechał ręką po włosach ciągnął dalej .-Co zrobisz gdy usłyszysz że powstał bunt między shiningami .
Offline
-Zabiję Cię. Proste.
Powiedział po czym wrócił do poprzedniej wypowiedzi.
-Widzisz, Ty przewidujesz że są a ja mam informacje, że ich nie ma.
Burknął Genryusai rzucając w Enquila sprawozdaniami z walk, było tam wyraźnie powiedziane o walkach pustych i co najwyżej oficerów.
Offline
-Hola a kto powiedzial ze ja bede ich buuntowal podobno chodza pogloski ze ktos jest taki o twojej sile podobno shiningami jego imie bylo jakos na S Sar czy jakos tak ale nie nie pamietam jak sie nazywal, ale podobno jest twojej sily.
Chlopak oparl sie o stol patrzac na dziadka.
-I co chcesz z nim zrobic.
Offline
-Ah... On, nie stanowi zagrożenia. Wiem o nim więcej niż on o sobie.
Mówił spokojnie Genryusai, widać było że wypowiedź jest dobrze przemyślana.
-Teraz Enquilu proszę abyś ruszył na pomoc do Sevilli, spotkamy się gdzieś tam.
Otworzył bramę Senkai po czym zniknął w niej, Enquil zauważył swoje rzeczy na stoliku przy drzwiach.
Offline