W sumie nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło, wyczekiwane stragany zostały po chwili znalezione, wszystko układało się po Twojej myśli. Wszystkie poszukiwane rzeczy również się tam znajdowały. Gdy jednak podeszłaś do jednego ze straganów, kupiec w połowie zdania zamilkł. Chwilę zastanawiałaś się co było tego powodem, dopóki nie osunął się na ziemie, a z jego pleców wystawała świecąca od Reiatsu, czerwona jak krew strzała. Lśniąca czerwienią strzała, była strzałą Quincy...

Nagle w mieście zawrzało. Zewsząd zbiegli się żołnierze, na dodatek pojawiło się kilku mnichów. Ludzie w panice pouciekali, jedynym cywilem dalej stojącym przy miejscu zabójstwa była Misaki. Armia razem z kościołem zajęły się badaniem miejsca, co skończyło się wieloma krzykami i kłótnią. Słyszałaś co prawda tylko strzępy wychwycone z kontekstu, ale było coś o "bękarcie" i "przeklętym". Widocznie zabójcą nie był zwykły Quincy, co potwierdzał jedynie niespotykany kolor strzały. Strzały Quincy były bowiem z reguły jasno błękitne. Nagle jeden z mnichów podszedł do Ciebie. Był niski a pod szatami zobaczyłaś zwisający amulet w charakterystycznym kształcie. Quincy!
-Witaj dzika łuczniczko, zdawać by się mogło, jakobyś świadkiem w mordzie była - zaczął oficjalną gwarą, mówił jednak z względnie miłym tembrem głosu więc raczej nie oskarżał Cię o nic.

-Słuchaj młoda damo, możesz sobie pogrywać, rozumiem, ale my też możemy i o tym nie zapominaj, proszę. Bo w tym mieście to kościół rządzi, nie cywile. Możesz pomóc i dostać nagrodę za pomoc, bo wydaje się że napad był skierowany na Ciebie. Możesz więc się opierać, po czym najprawdopodobniej zginiesz, lub spróbować się na coś przydać, i poza życiem, może czeka Cię też jakaś nagroda z naszej strony - powiedział ciężko zza zaciśniętych zębów, dając subtelnie do zrozumienia, że lepiej współpracować. Szczególnie, skoro jesteś celem tego całego 'przeklętego bękarta".

-Widzę że dużo usłyszałaś... nie wiemy dokładnie kim on jest, jednak choć najpewniej jest Quincy, to jego strzały są czerwone i przepełnione Reiatsu... wampirów - wypluł ostatnie słowo - jednak nie wiadomo nic ponad to. Wielu sądzi, ze pochodzi z rodu Ryoshi, ponieważ spośród naszych Quincy, Ci słyną z szybkości, a że ród Ryoshi jest aktualnie głową kościoła, jego 'nielegalne dziecię' nazywane jest bękartem. I nie wiemy czemu jesteś celem. Nigdy nie walczyliśmy z przeklętym, gdyż zawsze się wymykał, poza tym od dawna nie uderzył. Ale to chyba Twoje zadanie, gdyż przeklęty zawsze atakował ludzi silnych, potencjalnie dla niego groźnych. Skoro stałaś się jego celem, znaczy to, że masz moc, żeby go pokonać - stwierdził mnich wręcz z ulgą. Wynikało więc stąd że to Ty musisz pokonać kogoś, kto od lat wymyka się całemu zakonowi Quincy, największemu zresztą na świecie! Dodatkowo jego dziwna, niewyjaśniona moc wzbudzała niepokój.
-Dziękujemy za pomoc, dajemy Ci wolną rękę, możesz prosić o pomoc w katedrze. Polecam zacząć od Rodrigeza, ponoć gdzieś w mieście jest siedziba Bounto i on powinien o niej wiedzieć - skończył i odszedł nie dając czasu na pytania. A więc cel jest jasny - znaleźć i powstrzymać przeklętego...