Rezurekcja epickiego PBF jakim był Bleach Revolution
Komnaty pod katedrą, przeznaczone do ćwiczeń Quincy. Tu znajduje się Brama. Tu też znajduje się główny Arsenał, wydający za opłatą broń specjalistyczną dla Quincy.
Offline
Schodzi do podziemi razem z siostrą zakonną Quincy, gdzie powinna go ona nauczyć drugiej formy łuku. Raoki przekręca srebrne baterie energetyczne, co włącza oświetlenie w całej podziemnej sali. (wymiarami przypominającej dwie połączone ze sobą, współczesne sale do WF)
-To w jakim sposób Ty się siostro nauczyłaś ? - pyta zaintrygowany.
Offline
Siostra powiedziała spokojnie.
-Mi to przyszło tak po prostu wystarczyło że skoncentrowałam się na swoim łuku, co prawda przez kilka dni próbowałam rozwinąć siłę i precyzję swoich ataków dystansowych ale w porównaniu do niektórych przyszło mi to bardzo prosto.
Siostra wysunęła z pod ręki mały krzyżyk koloru srebrnego i złapała go w rękę. W jej dłoni pojawił się jakiś dziwny mały łuk przytwierdzony do zewnętrznej warstwy dłoni przypominał bardziej naręczną kuszę.
-Widzisz tak wygląda moja druga forma łuku, lecz to nie o formę chodzi lecz o stopień kontroli reiatsu wokół ciebie, liczy się to jak wiele z reiatsu otaczającego możesz wykorzystać.
Offline
-Rozumiem... to dlatego robiłem źle. Próbowałem dotychczas siłą narzucić jedynie inny kształt łuku, a tu chodzi chyba o inność nie tylko w kształcie, inność już głębiej, inność energii. Pozwoli siostra że spróbuję - powiedział i koncentrując się, spróbował najpierw dokładnie wyczuć otaczające go cząsteczki duchowe. W tym miejscu było ich mnóstwo, źródło światła zostało tak skonstruowane, żeby razem z fotonami wysyłać mnóstwo energii duchowej. Koncentrując się na niej, oraz na całej otaczającej go energii, Raoki spróbował z niej ukształtował łuk, a nie z własnej wewnętrznej siły. Modląc się w duchu do Boga prosił o siłę do pokonania słabości. Jedyne co musi zrobić na razie to opanować nowy łuk... to nie powinno być trudne, w końcu już czas jakiś jest Quincy. No dalej, dalej - poganiał sam siebie kształtując z zewnętrznych cząstek duchowych łuk, po czym gdy zgromadził ich dość, użył odrobinki własnego Reiatsu żeby nadać im kształt. Ale pozwolił mu się ustawić samemu, żeby nie ingerować.
Offline
Łuk Raokiego przybierał na kształcie już wyglądał jak jakiś łuk.
Siostra patrzyła spokojnie na jego próbę po czym powiedziała.
-Wiesz chyba zapomniałeś o jeszcze jednej rzeczy w łuku nie chodzi o kształt chodzi o moc, z tego co widzę jego moc niczym się nie różni od tego którego używasz zazwyczaj.
Offline
-Rozumiem - powiedział i rozwiał łuk, próbując wywolać go od nowa, tym razem prawidłowo. Nadawał mu coraz większą moc, starając się przekroczyć barierę która wyznaczała moc poprzedniego łuku. W tym celu poza własną energią, dawał drugie tyle energii z otoczenia. Może tym razem się uda...
Offline
Łuk formował się powoli w rekach Raokiego miał drobne wahania ale jakoś się trzymał kupy.
Kobieta patrzyła na całe zajście po czym powiedziała.
-Spróbuj nim strzelić.
Offline
Ostrożnie, cały czas wzmagając moc łuku, zaczął naciągać cięciwę. Nie przerywając kontroli nad stabilnością łuku, zauważył że łuk napina się dość dziwnie, to znaczy że nie naciągał się wraz z naciągiem coraz ciężej, tylko do połowy, a potem coś przeskoczyło i wystarczyło lekko dociągnąć, żeby był napięty do końca. Skoncentrował się tworząc strzałę i powoli ją wypuścił, non stop dodając jak najwięcej to tylko możliwe energii do łuku.
Offline
Raoki powoli naciągał... kiedy był już gotowy do ostatecznego epizodu... cięciwa mu pękła co sprawiło że cały łuk w kawałki poszedł.
Całość można było zaczynać od nowa.
Kobieta spoglądała na to co robił Raoki i powiedziała.
-Łuk musi być w miarę proporcjonalnie silniejszy od strzały i strzała musi być o odpowiedniej częstotliwości drgań aby jednoczyć się z łukiem.
Offline
-Rozumiem, dziękuję za wskazówki - powiedział szczerze dziękując i zabrał się ponownie do pracy. Odwołał łuk do końca, po czym ściągnął pierścień i normalnie zacisnął wokół niego pięść.zaczął gromadzić ile da się energii w samej pięści, nie robiąc póki co łuku. W zaciśniętej dłoni powinna pulsować tak niewyobrażalna energia kiedy już wcisnął tam całą swoją wolną energię i całą energię otoczenia, jaką udało mu się zgromadzić, że kiedy naraz wsadził ją w łuk, jednocześnie szybko naciągając strzałę, że oba, i łuk i strzała, powinny mieć nadane identyczne wibracje. Na wszelki wypadek trzyma je jednak tak napięte przez ponad 5 minut, koncentrując się na tym, żeby do granic możliwości je ustabilizować. Celuje do manekina... i strzał.
Offline
Raoki nabrał energii tyle ile mógł i próbował ją wystrzelić ale nie udało mu się to. Łuk zaczął się rozpadać bez powodu.
Zakonnica powiedziała przyglądając się sytuacji.
-Zbyt dużo energii zbyt mały stopień kontroli całość zaczyna się rozpadać, musisz zostawić sobie rezerwę tej energii jaką możesz opanować.
Offline
Zrezygnowany ? Ani trochę! Osiągnął więcej niż na początku. Spróbował więc znowu - tym razem podobnie, najpierw ściskając pierścień a dopiero potem przywołując łuk. Teraz jednak zgromadził tylko tyle energii, żeby aż poczuć jej wibracje, ale żeby nie była ona zbyt mocna. Było to około 2 razy więcej niż przy podstawowym łuku, ale również 2 razy mniej niż przy poprzedniej próbie. Powtórzył wszystko tak samo, po zgromadzeniu energii złożył łuk jednocześnie ze strzałą po czym spokojnie, z wyczuciem próbował je wyczuć dopóki nie poczuje ich pełnej stabilizacji. Nie śpieszy się aż tak, na razie tylko stoi i ujednolica wibracje oraz uspokaja wszelkie zakłócenia. Wycisza się i stara zjednoczyć z łukiem. Poza ujednoliceniem wibracji łuku i strzały, stara się też ujednolicić własne wibracje i ze strzałą i z łukiem.
Offline
Raoki nabierał powoli wprawy łuk trzymał się poprawnie strzała była stabilna cięciwa się trzymała.
Na ustach dziewczyny zawitał uśmiech widziała ona że trening idzie w dobrym kierunku.
-Teraz powoli wystrzel strzałę musisz ją wyczuć.
Offline
Skupił się minimalnie bardziej na łuku. Nawet jeśli strzała nie zostanie odpowiednio wystrzelona, łuk chociaż zostanie nienaruszony. Ostrożnie wycelował, maksymalnie odprężony. Powoli, ale z wyczuciem zaczął zwalniać cięciwę, pewnie trzymając łuk prawą ręką. Prawa ręka, wyprostowana i sztywna, gotowa amortyzować odrzut, została nieruchomo, podczas gdy lewa, dokładnie tak jak w łuku pierwszej formy, puściła strzałę nawet nie drgnąwszy. Oczywiście prawidłowo po puszczeniu lewą ręką strzały przeciągnął rękę w tył, tak że dłoń znalazła się na uchem. Strzała POWINNA polecieć i wbić się w manekina.
Offline
Strzała poleciała ale leciała korkociągiem była jakby nie wyważona coś sprawiało że nie leci jak powinna.
Kobieta popatrzyła na zajście i powiedziała niepewnie.
-Tym razem nie wiem co jest nie tak.
Offline