Rezurekcja epickiego PBF jakim był Bleach Revolution
Boczne uliczki odchodzące od rynku, często kręcą się tu różne męty, jest jednak koniecznym by tędy przejść, by dostać się na czarny rynek. Tu już wojsko się nie zapuszcza.
Offline
Garganta otworzyła się w bocznych uliczkach czarnego rynku w Stutgarcie. Wyszedł z niej Hayate Nizashi po czym się zamknęła.
- No dobra, nie było tak źle. Tylko gdzie teraz. - Chłopak ruszył owymi uliczkami, miał nadzieje znaleźć tu coś ciekawego do zjedzenia. Był też ciekaw czy istnieją jakieś inne istoty niż puści.
Offline
Uliczka byłą spokojna, pod lampą stałą kurtyzana ale odeszła zabrana przez pewnego bogatego dżentelmena. Cóż niektórych stać na "specjalne względy". Nic nie wskazywało na kłopoty... które objawiły się w formie świetlistego promienia, który przemknął tuż nad ramieniem Hollowa.
-No proszę... Wychodzę tylko na spacer i pojawia się Pusty. Mam szczęście... -móił człowiek w bieli na dachu jednego z budynków. Trzymał w swoich rękach kuszę o niebieskich strzałach wydzielających jasne światło.
-Na dumę Quincy... Przegnam cię!
Offline
- Super! Czyli miałem rację, są jeszcze jakieś inne stworzenia z mocą. - Wygląda jakoś dziwnie ale może jednak coś potrafi, a może smakuje lepiej od pustych? Kto wie? Hayate przybrał pozycję obronną, na razie nie sięgał po miecz. Nagle ruszył biegiem w stronę Quinciego, próbował wskoczyć na budynek na którym owy kusznik stał i uderzyć go swoja wielką łapą w prawą rękę.Zaraz po tym stara się przeskoczyć na przeciwnikiem i kopnąć go w lewe udo.
Reiatsu: 2100
Siła: 8
Wytrzymałość: 2
Szybkość: 13
Zręczność: 10
Offline
Plan całkowicie się nie powiódł. Hayate zaraz po tym jak oderwał się od ziemi został przybity dwiema szybkimi strzałami za łonie do ściany. Quincy był na prawdę silny.
-Żałosne... -powiedział z nad muszki swej kuszy. -Atak frontalny na przeciwnika walczącego na dystans... Nie masz pojęcia o strategii bitewnej.
Kolejna strzała błysnęła w kolbie kuszy i Quincy wycelował nią w głowę Hollowa.
-Żegnam...
Strzały trzymające Hayate były dość słabe. Widać ich szybkość zmniejszyła ich wytrzymałość. Hayate miał szanse się jeszcze uwolnić zanim kolejna strzała przebije mu głowę.
Offline
Chłopak użył całej swojej siły by wyrwać się ze strzał i uciec przed kolejną, jeśli jednak był zbyt wolny wytwarza przed sobą tarczę z kości. Coraz lepiej rozumiem moje zdolności, może zamiast używać miecza pobawię cię nimi... w końcu to nie mój miecz. Po tym manewrze Hayate kopie tarczę tak by ta leciała w stronę Quinciego, w ślad za nią rzuca jeszcze sześć ledwo widocznych gwiazdek shuriken. Nie patrząc czy trafił, stara się schować za budynkiem i przemieszczać się w ukryciu.
Reiatsu: 2100
Siła: 8
Wytrzymałość: 2
Szybkość: 13
Zręczność: 10
Ostatnio edytowany przez Hayate Nizashi (2013-01-12 12:54:28)
Offline
Strzała została zablokowana przez tarczę Hayate. Udało mu się nawet wydostać ze strzał i wykorzystać swoją moc. Tarcza została przecięta jednak Seele Shnaiderem ale Hayate udało się ukryć.
-Tchórz.. -powiedział po czym jego kusza wykonała dziwny niebieski błysk.
Potem na jego oku pojawił się przezroczysty niebieski płomień. Quincy przymrużył drugie oko i zaczął się rozglądać.
-Mam cię... -powiedział sotjac po drugiej stronie budynku strzelając trzema strzałami w Pustego.
Offline
- Sam mówiłeś o strategii, a teraz wyzywasz od tchórzy... - Chłopak chciał znowu zasłonić się kością, tym razem w postaci ściany i uciec do kolejnego pomieszczenia. - Jeśli wszyscy z waszej rasy są tacy sami to chyba was nie polubię. - Jeśli Hayate udało się przejść do innego pokoju, tworzy tam szybko szczelnie zamknięty labirynt z kości, nawet na podłodze i suficie. Po tym manewrze osiąga swój limit i nie może tworzyć nowych struktur do czasu usunięcia wcześniejszych.
Reiatsu: 2100
Siła: 8
Wytrzymałość: 2
Szybkość: 13
Zręczność: 10
Offline
Kolejna ze strzał została zablokowana przez ścianę. Quincy już szykował się do wystrzelenie kolejnej kiedy nagle otrzymał wiadomość przez małego skowronka.
-Szlag... Zaczęło się...
Chwile potem zniknął oglądając się jeszcze na Hayate ukrywającego się w pokoju. Atmosfera znów była spokojna.
//skróciłem cię ze względu na Event.\\
Nagroda: 100Exp 1PN 1G
Offline
Hayate odparował całą kość, upewnił się że Quincy odszedł i wyszedł z kryjówki. Najpierw mówi że nie mam strategii, potem że jestem tchórzem a teraz ucieka. Co za popapraniec. Gorszy popapraniec niż Spyro. Chłopak przeszukał okolice w poszukiwaniu czegoś interesującego ale nic nie znalazł. Otworzył gargantę i przeszedł przez nią, a ona zamknęła się z lekkim opóźnieniem.
Offline
Podróżując jako dusza po tym świecie Toshikatsu nie mógł znaleźć żadnego celu. Nie było nic ciekawego co mógłby robić, po śmierci pozostało mu już niewiele. Jako nędzna dusza musiał pałętać się po świecie, nawet narzekać nie było komu. Więc w kompletnej ciszy przemierzał kolejne uliczki, czasem tylko spoglądał na ludzi, co takiego ciekawego mogą robić oni.
-Jak zwykle nudy- Powiedział cicho do siebie i opuścił głowę, wlepiając wzrok w swoje buty a także przez chwilę zwracając uwagę na łańcuch. Nie wiedział po co on jest, lecz póki co było mu to bez różnicy, wciąż nie mógł sobie wybaczyć śmierci. Że tak łatwo dał się wrobić.
Offline
Może takiej zwykłej duszy jak Toshikatsu nic nie pozostało do roboty, co nie oznacza jednak, że był on nieprzydatny, czy że nie może załatwić sobie nic lepszego. Po tym świecie pałętało się przecież więcej nadnaturalnych stworzeń niewidocznych dla przeciętnego, ludzkiego oka, niż niektórzy byliby sobie w stanie wyobrazić. Jednym z takich właśnie stworzeń był pusty, wiecznie głodny jak wszyscy inni puści, który w miarę skutecznie działał, bo rósł w siłę i sprytnie unikał postaci, które pragnęły go zniszczyć. Czynnością, jaką aktualnie wykonywał, było polowanie na takie właśnie duszyczki jak ta przechadzająca się bocznymi uliczkami. Ruszył w jej stronę powolnym krokiem, miarowo uderzając w drogę swoimi sześcioma odnóżami, przypominał bowiem pająka.
-Chodź ty, duszyczko! - mruczał szeptem, jednak coraz bardziej się zbliżał, więc mógł zostać przez chłopaka usłyszany.
Offline
-Cholera... Co to jest?!- Niemalże się wydarł, ogarnął go lekki strach, co było dla niego dziwne i niespotykane. Nigdy bowiem wcześniej nie zdarzyło mu się bać czegoś. A teraz proszę, na przeciw niego znalazł się ogromny potwór, monstrum to przypominało pająka, a dodatkowo miało dziwną maskę na twarzy i dziurę na wylot w klatce piersiowej. Przez chwilę czuł jakby nogi miał z waty, jednak wiedział też, że nie należy czekać. Jedyne co mu zostało to uciekać, natychmiast się odwrócił i jednocześnie zaczął biec. To jego jedyna szansa na ratunek.
Offline
Może monstrum nie wyglądało na sprawnego biegacza, ale ono również umiało szybko przebierać łapami. Toshikatsu nie mógł nawet marzyć o tym, że uda mu się uciec, gdyż za kilka chwil olbrzymi pająk był już obok niego i pchnąwszy go jedną ze swoich włochatych łap na ziemię przycisnął go do niej nie dając duszy żadnej szansy na ucieczkę.
-I ty myślisz, że uda ci się uciec? - potwór przyglądał mu się z ogromnym zaciekawieniem, a można powiedzieć nawet - z apetytem. W końcu ten chłopak miał być jego posiłkiem.
-Zaraz cię zjem. Masz jakieś ostatnie życzenie? - nie żeby pusty miał to życzenie spełnić, ale nie zaszkodzi chyba, jeśli go wysłucha.
Offline
-Czy... Czym Ty jesteś?!- Zapytał, mając w oczach całkowite przerażenie. Mimo próby panicznej ucieczki, nic mu nie wyszło, pająk złapał go w swoje szpony i teraz był na jego łasce. Co dziwne, owy stwór mówił, a do tego zapytał o ostatnie życzenie przed pożarciem swojej ofiary. Oczywistą oczywistością jest fakt, że czego by Toshi nie poprosił to i tak by tego nie dostał, ale i tak język ugrzązł mu w gardle, przez co trudno mu było wypowiedzieć jakiekolwiek artykułowane słowa. Zasłonił głowę rękami mając jeszcze złudną nadzieję na uratowanie się.
Offline